niedziela, 27 grudnia 2009
Choinka według Poli
Ślicznie, prawda? :D
czwartek, 24 grudnia 2009
Święta Bożego Narodzenia
Wigilię spędziliśmy częściowo u mojej Mamy, odwiedziliśmy także Ciocię (siostrę Taty).
Pierwszy dzień Świąt odpoczywaliśmy w domku, a w drugi pojechaliśmy w odwiedziny do rodziny na wieś.
Było bardzo miło.
Polusia była w tym roku bardzo grzeczną dziewczynką, dlatego Mikołaj przyniósł jej górę superowych prezentów.
Największą furorę zrobił Telefon-But, który ma słuchawkę, sznurówkę, wygrywa melodyjki różnorakie, wyskakuje z niego ptaszek i można kręcić tarczą. Dostała też sanki, klocki drewniane, klocki Geomag baby, radyjko CD Fisher Price, różową stonogę, gigantycznego misia Kubusia, pociąg, sorter klocków Playskool, trzy pary rajstopek, paczkę z owocami i słodyczami i pieniądze. Uff... to chyba wszystko. Naprawdę dużo w tym roku. Ślicznie dziękujemy Mikołaju kochany! :)
Wigilia u Babci: Polusiowy zachwyt przy pierwszym spotkaniu z TelefonoButem:
niedziela, 20 grudnia 2009
I Wojna Bananowa, czyli Pola je sama
Pola dzielnie manewrowała swoim widelczykiem w miseczce z bananem. Mieszała, ubijała, nadziewała, pakowała do buzi. Bardzo dzielnie. Bardzo :)
Znacznie sprawniej szło jej wybieranie kawałków banana palcami, no ale skoro z widelcem jest ciekawiej to co się będzie nudzić przy zwykłym jedzeniu? I o, proszę jakie dziecko skoncentrowane. A jaka piękna koncentracja kawałków banana na buzi i odzieży! :)
Upaprana po przysłowiową kokardę, ale szczęśliwa Pola:
A ja...cóż... musiałam ratować mieszkanie przed inwazją banana na dywan, gdyż Pola po radosnej konsumpcji widelcem, po wyjęciu jej z krzesełka do jedzenia, przeszła do konsumpcji bananów - emigrantów dywanowych, sposobem - wskakuj_do_buzi_bo_jak_nie_to_cię_pacnę. Jak powszechnie wiadomo, banan to zwierzę oporne z natury i nie słucha poleceń werbalnych, więc Poli nie pozostawało nic innego jak przejść na komunikację niewerbalną, dotrzymać słowa i walić w banana z otwartej. Skutek - banan w wersji półpłynnej wbity w dywan :|
A pomijając wydarzenie z bananem, obserwuję nieprawdopodobny ciąg Małej na samodzielność. Sama chce jeść, sama chce się myć, no po prostu robi się z niej mała "Zosia-Samosia". Jeszcze nie wiem czy to fajnie, czy niefajnie. Ale skłaniam się ku opcji pierwszej, bo to zawsze krok do przodu, prawda? :D
Choinka!
A kiedy wyszła ze swojego pokoju i zobaczyła choinkę to minę miała niesamowitą! Zaskoczenie, zaciekawienie i cudne radosne iskiereczki w oczkach -"Jakie faaajne"!
Chodziła wokół niej, oglądała ze wszystkich stron, dotykała bombek i innych ozdób z takim entuzjazmem!
Bardzo Jej się podobała! Bardzo, bardzo!
Swoją piękną, szczerą, dziecięcą radością sprawiła i nam wielką radość - aż do kręcących się na rzęsie łez wzruszenia. Piękny początek Świąt. Ach, nasz Ludzik kochany!
Warto się dla Niej starać i próbować wyczarować coś, co sprawi, że gdy już dorośnie, to będzie wspominać magię i ciepło Świąt w domu rodzinnym. I warto w tych staraniach przechodzić samych siebie, by zobaczyć Jej radość i Najwspanialszy, Najpiękniejszy, Najukochańszy, Najcenniejszy Uśmiech Świata...
piątek, 18 grudnia 2009
Pociąg!
Albo Ja jego, albo on mnie... ;)
Ale raczej Ja jego :D
Dałam radę Mamusiu! Żaden pociąg mi nie straszny! ;)))
piątek, 4 grudnia 2009
Dolne czwórki w natarciu
A dzisiaj Małoletnia pozwoliła sobie łaskawie zajrzeć do buzi. Ba, w przypływie dobrego humoru pozwoliła sobie nawet pomacać dziąsła. I stwierdzam jednoznacznie - dwie buły na dziąsłach, na lewym już wyczuwalny ostrawy czubeczek - dolne czwórki w natarciu. Lada dzień będą na powierzchni. Na Święta na pewno :)
Nie wiem jeszcze jak się mają sprawy na górze - bo nie zdążyłam obejrzeć - aż tak dobre Moje Dziecko nie było :) Ale będę próbować :)
czwartek, 3 grudnia 2009
Pola potrafi... chodzić w duuuużych butach :)
Niezłą zabawą jest także zabawa moimi skarpetkami. Polega ona na tym, że Pola wyciąga rączki i każe sobie je zakładać jak rękawiczki. Po nałożeniu klaszcze rączkami albo macha zwisającymi kikutkami skarpet i cieszy się jakby wygrała 6 w Totka :)
Może ktoś mądrzejszy mi wytłumaczy, co dzieci widzą w tych wielkich buciorach? :)
PS. Myślałam, że etap chodzenia w dorosłych butach zaczyna się znaaaacznie później. :)
niedziela, 29 listopada 2009
O rety! :)
wtorek, 24 listopada 2009
Wieża z klocków
piątek, 20 listopada 2009
Bliskie spotkania...
- Dziarsko maszeruję, słońce w oczy mi nie straszne, fajny cień rzucam, jest git!
- Mamo, ta ławka jest mokra, ale mogę sobie trochę pociapać rączkami?
- Mogę? Naprawdę?! Suuuper!
- Nooo, skoro pociapać rączkami mogę...
- To sobie na nią jeszcze wejdę. A co!
- O! Kosmita! Prawie taki duży jak Ja!
- Cześć! Fajny jesteś! Tylko małomówny trochę...
- Super kolega z ciebie. Serio serio.
- Dobra Bracie. Mama mówi, że idę do domu. Niech Moc będzie z Tobą! Jutro tu wrócę.
czwartek, 12 listopada 2009
Pola potrafi... łupić szafę i tańczyć :)
Oto dowód w sprawie. Pola przyłapana na gorącym uczynku, pod otwartą szafą, na sekundę przed swoją "zbrodniczą" działalnością ;)
Z innych rzeczy, które sprawiają Poluśce radość, to nowością jest taniec na własnych nogach. Wcześniej też lubiła się pokiwać przy muzyce, ale przez ograniczenia własnego ciałka miała mocno ograniczone możliwości. A teraz, odkąd potrafi już chodzić, to takie figury wyczynia, że od samego patrzenia na nią tańczącą, po kilkunastu sekundach zaczynam się śmiać w głos :) Macha w tak nieprawdopodobny sposób nogami, robi jakieś kroki zupełnie "abstrakcyjne", kiwa tak śmiesznie głową, robi po swojemu obroty, komedia! To trzeba zobaczyć, żeby zrozumieć :) A jak już tak bardzo, bardzo podoba jej się muzyka to zaczyna do tego śpiewać po swojemu. Ach, Cudaczek mój najukochańszy... :D
Moonwalk:
niedziela, 27 września 2009
Chrzest Święty
Było uroczyście, dla mnie niesamowicie wzruszająco i Pola pięknie się spisała. Trochę marudziła siedząc w wózku, ale odkąd pozwoliliśmy jej maszerować po Kościele, było już w porządku - tylko trzeba było Ją oczywiście nadzorować, by nie wyszła z Kościoła. :)
sobota, 26 września 2009
Pola potrafi... CHODZIĆ!
A teraz, równy tydzień odkąd sama wstała bez przytrzymywania się, chodzi już tak ślicznie, jakby robiła to od zawsze :D
Tak fajnie, pociesznie maszeruje ten mój Krasnal - kołysząc się na boki, tak typowo "dzieciowo":D Najchętniej spaceruje trzymając coś w łapce. I praktycznie już przestała raczkować. Raczkuje tylko wtedy, gdy naprawdę się bardzo śpieszy:D
I pomyśleć, że dopiero co z takim utęsknieniem (i niepokojem) wyczekiwałam pierwszych samodzielnych obrotów i "wyzywałam" Poluśkę od nieturlaków ihihih :D
Tak więc mogę oficjalnie ogłosić, że mój Skarb CHODZI :D
sobota, 19 września 2009
Pola potrafi... sama wstać bez podparcia :)
Pewnie lada dzień rozbiega się na dobre :D
Wspaniale!
poniedziałek, 14 września 2009
Pierwsze DWA KROCZKI!
No i coraz częściej Pola sama stoi. Widok, jak dla mnie, niesamowity! O matko, jak ja się cieszę! Mój Cudaczek ukochany. :)
Ciekawe kiedy sama pomaszeruje na dłuższym dystansie? :)
Pola potrafi... chodzić z konikiem :)
Ach! :D
niedziela, 13 września 2009
Dolne dwójki nadchodzą :)
Na razie lewej widać milimetr, ale już na całej szerokości ząbka, natomiast prawa jest ledwo ledwo zaznaczona pod dziąsłem i tylko wystaje z jednej strony jej czubeczek.
Chciałam tylko dodać jeszcze, że dokładne obejrzenie paszczęki Mojego Dziecka nie należy do czynności łatwych. Mogę zaledwie liczyć na farta, że coś dojrzę przy uśmiechu, albo akurat Moja Madame w swojej łaskawości pozwoli mi przez dwie trzy sekundy pomacać sobie dziąsła paluchem :)
Nie ma "letko", oj mnie ma ;) Ale jak mówi ludowa mądrość - trza być twardym a nie "mientkim", co ja sobie tłumaczę, że mimo oporu Ruchliwej Materii mam się nie dawać i paszczę regularnie kontrolować :)
sobota, 12 września 2009
Pola potrafi... czyli jak stanęłam po raz drugi sama
Tym razem w konfiguracji Pola-Parapet-Kaloryfer.
Stała sobie przy drzwiach balkonowych, jedną ręką podpierając się o parapet, a drugą o kaloryfer. I nagle patrzę, a Ona wyciąga do mnie OBIE rączki i robi mi "pa pa"!
W pierwszej chwili nie dotarła do mnie istota zdarzenia i zadowolona też jej pomachałam "pa pa :) Dopiero za moment mój mózg przetrawił obraz, który do niego dotarł i... "o jezuuu... ona stoi sama i macha do mnie!"
:)
Tak oto zaliczyłyśmy powtórne samodzielne stanie. :)
wtorek, 1 września 2009
Pola potrafi... ustać w pionie bez trzymanki
Rodzice stali nad nią z opuszczoną szczęką i tylko patrzyli na siebie porozumiewawczym wzrokiem bojąc się mrugnąć nawet, by dziecko się nie obaliło :)
I tak oto, Pola ustała dzisiaj SAMA kilka(naście?) sekund.
piątek, 14 sierpnia 2009
wtorek, 4 sierpnia 2009
poniedziałek, 3 sierpnia 2009
Pola ma już Rok!
Pola skończyła dzisiaj Pierwszy Rok.
Dla mnie, cudowny, wspaniały, magiczny Rok.
Niesamowicie wyrosła! Pięknie się rozwija i jest cudownym, najukochańszym Pączulkiem Mamuni. :)
Raczkuje z prędkością światła, potrafi sama stanąć trzymając się czegoś, zdarzyło się już, że sama ustała w pionie bez trzymanki.
Potrafi zrobić "pa pa", bije "brawo", przybija "piątkę", ostatnio robi też "cześć" :)
Potrafi pokazać oczko i nosek (czasem jeszcze nosek myli z czymś innym). Rozumie, kiedy mówię "nie wolno".
Stara się naśladować miny, dźwięki i ruchy.
Lubi muzykę i tańczy na czworakach i na siedząco.
Gada po swojemu. Wydaje dużo dźwięków, które przypominają "a cio to", "a kto to" "mama tata baba dada ne tata" itp.
Uwielbia kąpiele!
A gdy jest śpiąca, uwielbia przytulać się do puchatej owieczki i swoich "miziowych" poduszeczek. Zasypia w kosmicznych pozycjach, ale zanim znajdzie swoją pozycję do snu, to tak śmiesznie "ryje" czołem po materacu, czym przypomina mi małego prosiaczka poszukującego trufli ;)
Ech, kocham ponad wszystko ten mój Polusiowy Cud.
niedziela, 2 sierpnia 2009
Roczkowe przyjęcie :)
Dziś oficjalnie świętowaliśmy Roczek Poli. Dzięki niezastąpionej pomocy i twórczości artystycznej Chrzestnej i katorżniczej pracy Taty, Poleńka miała przygotowane przyjęcie w iście królewskim otoczeniu.
Były balony (duuużo), były serpentyny, były kokardy i był piękny "banner" "To już Roczek!"
Był także tort i prezenty i dmuchanie świeczki i sto lat i wszytko co konieczne by świętować taki cudowny dzień!
Świętowaliśmy z Dziadkami i Chrzestnymi, czyli w gronie najbliższych, ale... wszak nie ilość a jakość się liczy - a ta była!
:D
Zgodnie z tradycją, jako urozmaicenie przyjęcia, przygotowałyśmy z Chrzestną Poleńce różne przedmioty do wyboru (książka, kieliszek, długopis, różaniec, pieniądze). W pierwszym odruchu wybrała kielonka (ciekawe po kim? :P) ale dość szybko się go pozbyła na rzecz długopisu, którym wskazywała na pieniądze :)
Oznacza to, że będzie mądra i bogata (po mamusi :P) oraz rozrywkowa (nie wiem po kim :P).
;)
sobota, 18 lipca 2009
Pola pionistka ;)
Pola od kilku dni ma nieprawdopodobny ciąg na pion :) Odkąd nauczyła się sama wstawać (no... prawie sama, bo z wydatną pomocą ławy) wciąż i wciąż wstaje. Jak nie ma ławy w pobliżu, nie pogardzi odkurzaczem, koszem z zabawkami, kaloryferem, zgrzewką wody mineralnej albo moimi kolanami.
W ostatnich dniach właściwie prawie wcale nie bawi się zabawkami - interesują ją tylko na chwilę. Aktualnie najciekawszą, najfajniejszą, bezkonkurencyjną zabawą jest wstawanie :D Lubi także stojąc na wyprostowanych nóżkach i opierając dłonie o podłogę schylać głowę i oglądać świat do góry nogami (poprzez swoje nogi) :)
czwartek, 16 lipca 2009
środa, 15 lipca 2009
Pion po raz drugi :)
Dzisiaj Pola po raz drugi sama wstała do pionu, trzymając się (oczywiście, bo jakżeby inaczej...) ławy. :)
Raczkuje z prędkością światła, wszędzie za mną chodzi, wszystkiego chce dotknąć, spróbować, a ja ledwo nadążam za jej pomysłami... Jest cudownie :)
:D
piątek, 10 lipca 2009
Pola potrafi... sama wstać!
Ale mnie dziś z samego rana Skumbria zaskoczyła... Podeszła sobie do ławy, złapała się krawędzi, jak zwykle przy niej kombinowała, kombinowała, wyczyniała te swoje nożno-podłogowe esy-floresy i... sama wstała! Postała tak kilka sekund i oczywiście wróciła na pupę. :D Ciekawe kiedy znów powtórzy swój wyczyn? :)
Strasznie się cieszę z każdego postępu, który dzieje się na moich oczach. :D A tym wstaniem to mnie tak wzruszyła, że aż miałam "gulę" w gardle... :) Cudownie jest być mamą i móc dzięki temu towarzyszyć takiemu Małemu Człowiekowi w pisaniu swojej historii... :)
sobota, 4 lipca 2009
Pola potrafi... stanąć na kolankach
taaa... ku utrapieniu mojemu, Pola potrafi stanąć na kolankach, przytrzymując się "czegoś". Niestety, jako, że jest to umiejętność nowa, to nie opanowała jeszcze utrzymywania równowagi w tej nowej pozycji. Odpowiedni balans ciałem jest dodatkowo utrudniony także poprzez to, że zazwyczaj te swoje klęki wyczynia przy obszarach zakazanych, wyciągając jednocześnie ręce do góry i próbując sięgnąć coś bardzo ciekawego (np. rzeczy stojące na szklanej ławie, guziki i światełka na sprzęcie stojącym na szklanych półkach szafki rtv itp.). Niestety, zdarzyło się już parę razy, że nie zdążyłam jej odciągnąć / złapać w porę i przewróciła się waląc głową w parkiet :( Aaaa jaki okropny dźwięk - taki głuchy huk! Odnoszę wrażenie, że (na szczęście) dzieci są z gumy i poza chwilowym przestrachem wywołanym nagłą zmianą pozycji takie upadki chyba nawet zbyt mocno jej nie bolą. A swoją drogą, to jakieś dziecięce prawo Murphy'ego chyba jest - jak ma upaść, to zrobi to zawsze, ale to zawsze, poza matą czy chociaż dywanem i wyryje w parkiet lub kafle.
W każdym bądź razie, te upadki, nie ostudzają jej zapału do ponawiania prób. I wciąż i wciąż i wciąż... A mnie już kręgosłup pęka od ciągłego łażenia za nią i przestawiania jej w obszary bezpieczne (czytaj: na matę z puzzli piankowych). Przy czym czas wydostania się z obszaru bezpiecznego = mniej niż 5 sekund, bo w raczkowaniu już się Skumbria wyszkoliła i zasuwa jak mały parowozik :D
PS. Widział ktoś na Allegro lub e-bayu jakieś małe, domowe dyby w wersji do 15 kg? ;)
poniedziałek, 29 czerwca 2009
Pola potrafi... raczkować :)
Moja Kluseczka zorientowała się dzisiaj, że na czworakach da się przemieszczać. Na razie jeszcze z pewną taką ostrożnością, po kilka kroków, ale zdaje się, że już wyczuła, że to szybsza i skuteczniejsza metoda dotarcia do celu niż ta dotychczas stosowana, czyli metoda "usiądź - połóż się na brzuchu - usiądź - połóż się na brzuchu" :)
Ale super! :D
środa, 17 czerwca 2009
Jeden, dwa, trzy... sześć!
wtorek, 16 czerwca 2009
Pola potrafi... sama usiąść
Dzisiaj po raz pierwszy Pola sama usiadła z pozycji czworaczej (nadal nie raczkuje, tylko podnosi pupę do góry i się buja).
Bardzo się cieszę. :)
Survival ekstremalny, czyli...
...jak mieć dziecko z megagilem i przeżyć?
Współtwórca od kilku ostatnich dni chodzi połamany i z gilem do pasa. Przez pierwsze trzy dni jego chorowania cieszyłam się, że my, czyli Ładniejsza Część Rodziny, jesteśmy zdrowe. Niestety. Nie nacieszyłam się tym stanem zbyt długo. Przedwczorajszej nocy Poluśka co chwila budziła się przez jakieś glutki, pałętające się w jej nosku. Wczoraj w nocy to samo. Próbowałam jej ulżyć i wyciągnąć katar, by potem zakropić krople do noska. Powiem tylko tyle - jest to nie lada sztuka, bowiem Zagilone Dziecię nie kuma, że w jej interesie leży leżeć spokojnie, oddać Fridzie co tam ma, dać sobie zakroplić krople i iść dalej w kimono. Nieeee... trzeba uruchomić syrenę na pół osiedla (a to wszystko w środku nocy), machać łapkami, nogami i czym się da (odnoszę wrażenie, że gdy tak próbuje mnie przepędzić to wyrastają jej dodatkowe kończyny - tak skutecznie to robi). Efekt - siłowe (i niestety połowiczne) rozwiązanie konfliktu zakończone jeszcze_donośniejszą_syreną_"RATUNKU". Po mojej heroicznej walce z glutami kolej na sen. Nie jest to łatwe, gdy dziecko jest bardzo rozbudzone po walce z czyhającą na jej glutki Matką. Gdy już uda się uśpić Zagilone Dziecię Matka próbuje udać się na (zasłużony wyjątkowo) Nocny Odpoczynek. Czynność tą, uatrakcyjnia jej charczenie i przewalanie się po całym łóżku Zagilonego Dziecka. Gdy wreszcie Matka_Czujna_Jak_Zając zaczyna czuć błogie morzenie senne, Dziecię zaczyna się krztusić nowowyprodukowanym gilem i się budzi. Cykl ulega powtórzeniu.
Za jakie grzechy ja się pytam?
Na szczęście w ciągu dnia jest zdecydowanie lepiej. Nie to, żeby dała sobie cokolwiek zrobić przy nosku. O nie, co to to nie. Ale kataru jest jakby mniej i nie przeszkadza jej tak. Zadziwiające jest w tym wszystkim zjawisko Magicznej Wanny. Otóż, gdy Pola jest w kąpieli mogę zrobić wszystko, dosłownie wszystko co tylko zechcę z jej nosem. Wyciągać, zakraplać, psikać, wycierać, full dostęp a w dodatku po każdej mojej operacji jest Uśmiech i radosne chlapanie wodą na znak akceptacji tych czynności. Dobre i to.
Szkoda, że Magiczna Moc Wanny nie rozciąga się na łóżko.
Ech... Może dziś w nocy będzie lepiej i uda mi się choć trochę pospać?
Pozdrawiam wszystkie Mamy Zagilonych Dzieci :) Łączę się z Wami w trudzie i znoju ;)
:)
piątek, 5 czerwca 2009
Glutenowa inicjacja
czwartek, 4 czerwca 2009
Plan dnia - 10 miesięcy
Plan, jak to plan, ma w zwyczaju ulegać zmianie, kiedy tylko zaczyna się na nim opierać dalsze plany :) A ja, "będąc młodą matką", ciągle o tym zapominam i przypominam sobie wtedy, kiedy moje misternie usnute plany muszę na tzw. biegu zmieniać, ponieważ młoda Jaśnie_Panna właśnie postanowia przeżyć dzień inaczej. Niekoniecznie mając na względzie moje jakieś_tam_ważne_sprawy.
Z zastrzeżeniem, że bywa inaczej - oto nasz aktualny rozkład jazdy :)
8.oo - pobudka ze śniadaniem w łóżku :) / mleko w ilości trudnej do określenia - jeden matczyny zbiornik ;)
8.15 - 11.oo -poranna toaleta, zabawa
11.oo - drugie śniadanie, podczas którego Pola zasypia, (a ja czasem razem z nią, szczególnie jak mnie bezlitośnie przeczołga w nocy) / mleko
11.15 - 13.oo - drzemka
13.oo - 14.oo - zabawa
14.oo - obiadek - zupka, warzywa, mięsko - w sumie około 200 ml różnych składników
14.15 - 17.oo - spacer, zabawa, wizyta, zakupy, sprawy itp. itd.
17.oo - deser (czasem poza domem) - mleko, kleik kukurydziany z owocami, kaszka ryżowa z owocami, owoce - to wszystko w różnych ilościach i kombinacjach
17.15 - 18.30 -spacer, zabawa, wizyta, zakupy, sprawy itp. itd.
18.30 - zalewanie łazienki, czyli Hrabianka w kąpieli
19.oo - kolacja i sen nocny / mleko
19.30 - pierwsza pobudka
20.30 - druga pobudka
23.30 - x pobudka z jedzeniem / mleko
... pobudka, pobudka, pobudka - nie jestem w stanie zliczyć ani nawet zauważyć godziny, bo film mi się urywa... :) / mleko
6.00 - pobudka z jedzeniem / mleko
środa, 3 czerwca 2009
10 miesięcy :)
Tak, tak... generalnie to ja się nie starzeję :) Tylko dziecko mi rośnie :P
Nie mogę się nadziwić, że to już 10 miesięcy. A już kosmicznie brzmi "za dwa miesiące rok"...
Przecież "przed chwilą" robiłam test, byłam na pierwszym USG, gdzie widziałam taką kruszynkę 2 cm. A tutaj wielkimi krokami zbliżają się Jej Pierwsze Urodziny. {Pierwszy rok życia Mojego Dziecka. Mojej Poli. Mojej Córeczki.}
Szok. :D
niedziela, 31 maja 2009
Idę czy nie idę? :D
Idę! Na razie zaledwie kilkanaście centymetrów i na czworakach, ale matka cieszy się jak głupia :) Pola dzisiaj zrobiła trzy małe kroczki raczkiem :) Stojąc na czworakach przesunęła jedno kolanko do przodu, potem rączkę, kolanko, rączkę, kolanko i bam! na brzuch. A ja oniemiałam z zachwytu :D
Ogólnie wczoraj zauważyłam przełom w ruchach Poli. Zdecydowanie więcej staje na czworakach (praktycznie co chwilę podnosi dupkę do góry), a ponadto zaczęła w tej pozycji odrywać rękę od podłoża i wymachuje czymś co akurat ma w łapce. Wczoraj nawet próbowała się odwrócić na czworakach używając do tego rączek. Tzn. odrywała dłonie od podłoża i opierała się w innym miejscu, by się obrócić.
Naprawdę cudownie jest obserwować jak taki mały człowiek się rozwija i opanowuje kolejne umiejętności.
czwartek, 28 maja 2009
Lewa górna jedynka w drodze :)
Dzisiaj zauważyłam na dziąśle, w miejscu lewej górnej jedynki, mały biały bąbelek. Wielkości główki od szpilki. Identyczny był na prawej jedynce zanim się przebiła. A zatem - lewa górna lada dzień też się pojawi :) Czekamy, czekamy... :)
poniedziałek, 25 maja 2009
Górna, prawa jedynka
piątek, 15 maja 2009
Dzień Kiwi :)
czwartek, 14 maja 2009
Wizyta, wizyta, kto nie był ten... ;)
Dzisiaj znów odwiedziny :D Tym razem zawitały do nas Renata i Kinga.
Ach, och! Jak było fajnie! Szczególnie, że ciocia Renata nie ustawała w zabawianiu Poli, co najmłodszej kobiecie było jak najbardziej na rękę. :)
Dzisiaj Pola znów dostała prezent! Wypasioną sukieneczkę na lato! Już nie mogę się doczekać, kiedy będzie na tyle ciepło, żebym mogła ją ubierać w te bajeranckie ciuszki :)
Trza siem lansować na osiedlu, cnie? ;)
środa, 13 maja 2009
A, A, A i A&P, czyli Wizyta
Dzisiaj odwiedziły nas Ania, Ola i Agata. Bardzo się cieszyłam na tę wizytę, bo nie widziałam dziewczyn całe wieki. Niestety, nie pogadałyśmy zbyt wiele, bo Pola postanowiła zrobić sobie czarny PR i (bardzo) głośno domagała się mojej ciągłej uwagi :) Ale pomimo to, dostała od cioteczek piękną sukienusię. O taką:
wtorek, 12 maja 2009
S(z)ielsko - anielsko...
Na dobry początek kilka fotek z mojego balkonu:
Pelargonie:Smagliczka:
Lobelia:
poniedziałek, 11 maja 2009
Mój ci on :)
Dzisiaj po raz pierwszy upiekłam chleb. I nawet się udał :) No dobra... wyszedł taki dobry, że muszę się pochwalić :) Foremka ciut przymała i chleb wyszedł na boki... ale to w sumie dobrze, bo dzięki temu mogłam podgryzać skórkę zanim chlebek na dobre ostygł :D
Oto On - czyli mój pierwszy Domowy Chleb (pszenno-żytni z ziarnami słonecznika):
niedziela, 3 maja 2009
Pierwszy Plac Zabaw :D
Zawieźliśmy moją WZ, zjedliśmy obiadek i poszliśmy do parku. Stwierdziliśmy, że Poleńka jest już na tyle duża, że najwyższa pora pokazać jej Plac Zabaw.
Ależ jej się podobało! Bardzo, bardzo! I karuzela i dzieci - z zaciekawieniem i zadowoleniem ciągle rozglądała się wokół :) Było naprawdę super!
- Co to? Gdzie ja jestem? Mamusiu, coś ty wymyśliła? :)
- O fajnie się kręcę!
- Kręć Mamusiu, kręć jeszcze!
- Nie poprawiaj juz kapelusika, tylko kręć się ze mną... :)
- Tatuś też potrafi fajnie zakręcić... :)
- Ja lubię karuzelę!
- A Wy? :)