niedziela, 27 września 2009

Chrzest Święty

Dzisiaj wielki dzień Poli - przyjęcie Sakramentu Chrztu Świętego.
Było uroczyście, dla mnie niesamowicie wzruszająco i Pola pięknie się spisała. Trochę marudziła siedząc w wózku, ale odkąd pozwoliliśmy jej maszerować po Kościele, było już w porządku - tylko trzeba było Ją oczywiście nadzorować, by nie wyszła z Kościoła. :)






sobota, 26 września 2009

Pola potrafi... CHODZIĆ!

Właściwie już trzy dni od postawienia pierwszych samodzielnych, nieśmiałych  kroczków Pola pięknie nam się rozchodziła :D

A teraz, równy tydzień odkąd sama wstała bez przytrzymywania się, chodzi już tak ślicznie, jakby robiła to od zawsze :D

Tak fajnie, pociesznie maszeruje ten mój Krasnal - kołysząc się na boki, tak typowo "dzieciowo":D Najchętniej spaceruje trzymając coś w łapce. I praktycznie już przestała raczkować. Raczkuje tylko wtedy, gdy naprawdę się bardzo śpieszy:D

I pomyśleć, że dopiero co z takim utęsknieniem (i niepokojem) wyczekiwałam pierwszych samodzielnych obrotów i "wyzywałam" Poluśkę od nieturlaków ihihih :D

Tak więc mogę oficjalnie ogłosić, że mój Skarb CHODZI :D

sobota, 19 września 2009

Pola potrafi... sama wstać bez podparcia :)

Dziś przełomowy dzień! Poleńka objawiła nową umiejętność - wstawania bez podparcia. Ach jaka jestem z niej dumna! I maszeruje coraz częściej sama, samiuteńka! Zrobiła dziś masę kroczków!
Pewnie lada dzień rozbiega się na dobre :D
Wspaniale!

poniedziałek, 14 września 2009

Pierwsze DWA KROCZKI!

Dzisiaj rano Poleńka wykonała swoje pierwsze dwa kroczki. Malusieńkie i niepewne, ale były! Widziałam! A potem jeszcze raz, ale tylko jeden. Ale jak to cieszy straszliwie! Ze wzruszenia i radości aż mi się oczy zaszkliły i ścisnęło mnie w gardle...

No i coraz częściej Pola sama stoi. Widok, jak dla mnie, niesamowity! O matko, jak ja się cieszę! Mój Cudaczek ukochany. :)

Ciekawe kiedy sama pomaszeruje na dłuższym dystansie? :)

Pola potrafi... chodzić z konikiem :)

Podchodzi zgrabnie na czworakach. Łapie za rączkę do prowadzenia, a drugą rękę opiera zazwyczaj na siodełku. I idzie. Idzie tak długo, dopóki konik nie natrafi na przeszkodę. Potem kombinuje, kombinuje, przestawia konika w kierunku wolnych przestrzeni i idzie znów.
Ach! :D

niedziela, 13 września 2009

Dolne dwójki nadchodzą :)

Dziś zauważyłam, że się wykluły dolne dwójeczki. Póki co, lewa jest nieco bardziej wyrośnięta niż prawa ;) Ale prawa pewnie niebawem nadrobi i będzie piękna jak pozostałe ząbki.
Na razie lewej widać milimetr, ale już na całej szerokości ząbka, natomiast prawa jest ledwo ledwo zaznaczona pod dziąsłem i tylko wystaje z jednej strony jej czubeczek.

Chciałam tylko dodać jeszcze, że dokładne obejrzenie paszczęki Mojego Dziecka nie należy do czynności łatwych. Mogę zaledwie liczyć na farta, że coś dojrzę przy uśmiechu, albo akurat Moja Madame w swojej łaskawości pozwoli mi przez dwie trzy sekundy pomacać sobie dziąsła paluchem :)

Nie ma "letko", oj mnie ma ;) Ale jak mówi ludowa mądrość - trza być twardym a nie "mientkim", co ja sobie tłumaczę, że mimo oporu Ruchliwej Materii mam się nie dawać i paszczę regularnie kontrolować :)

sobota, 12 września 2009

Pola potrafi... czyli jak stanęłam po raz drugi sama

Dzisiaj Poleńka powtórzyła swój wyczyn samodzielnego stania bez trzymanki :)
Tym razem w konfiguracji Pola-Parapet-Kaloryfer.
Stała sobie przy drzwiach balkonowych, jedną ręką podpierając się o parapet, a drugą o kaloryfer. I nagle patrzę, a Ona wyciąga do mnie OBIE rączki i robi mi "pa pa"!

W pierwszej chwili nie dotarła do mnie istota zdarzenia i zadowolona też jej pomachałam "pa pa :) Dopiero za moment mój mózg przetrawił obraz, który do niego dotarł i... "o jezuuu... ona stoi sama i macha do mnie!"

:)

Tak oto zaliczyłyśmy powtórne samodzielne stanie. :)

wtorek, 1 września 2009

Pola potrafi... ustać w pionie bez trzymanki

Ot tak, po prostu i zwyczajnie, Pola stała sobie przy fotelu polując na możliwość przechwycenia pilota. Jako, że pilot towarem deficytowym i pożądanym bardzo jest, to stała długo i cierpliwie czekając na sprzyjające okoliczności przyrody :) Aż w końcu udało się! Chwila nieuwagi rodzica i pilot znalazł się w małych, chwytnych łapkach :) Pola dorwała go z szybkością i determinacją szarżującego rekina i chwyciła w dwie łapki, zupełnie zapominając o tym, że kiedy się stoi, to trzeba się trzymać. I tak sobie postała "luzem" - bez oparcia, bez trzymanki, kilka (a może kilkanaście) sekund oglądając z zachwytem zdobytego pilota. Czas się zatrzymał... Słyszałam wręcz jak wskazówka wybija powoli kolejne sekundy ;)
Rodzice stali nad nią z opuszczoną szczęką i tylko patrzyli na siebie porozumiewawczym wzrokiem bojąc się mrugnąć nawet, by dziecko się nie obaliło :)

I tak oto, Pola ustała dzisiaj SAMA kilka(naście?) sekund.