środa, 29 kwietnia 2009

Moje Wiosenne Słoneczko na spacerku :)

Pola na spacerku.

Minka Żabulinki :)

Żabulinkowa zaduma :)

Moje Największe Szczęście. Mój Promyczek Najdroższy...

piątek, 24 kwietnia 2009

Pola potrafi... stabilnie siedzieć

Od kilku dni Pola siedzi już prawie_stabilnie. Owszem, zdarza jej się zrobić spektakularne "Bam!", jednak zazwyczaj wtedy gdy zaciekawi ją coś znajdującego się z tyłu. Wtedy próbuje to obejrzeć, odwraca się tak bardzo, bardzo, bardzo i... "Bam!" traci równowagę. :)

Generalnie to jest na siedząco rzadko, bo staram się, by nie spędzała w tej pozycji dużo czasu z uwagi na jej rozwijający się kręgosłupik. Ale ona tak bardzo to lubi (o... jak dużo widać wtej pozycji!) i tak się fajnie wtedy bawi zabaweczkami i gada i piszczy z radości, że nie mam serca jej odmówić i raz dziennie siedzi sobie kilkanaście minut "sama" :)

czwartek, 23 kwietnia 2009

Zielono mi cały czas :)

Tak straszliwie lubię te moje zielska, że mimo, iż to blog dedykowany Polusi, to nie mogę się powstrzymać, by nie skrobnąć od czasu do czasu kilku słów na ich temat, szczególnie, że... one ciągle kwitną! :)

Kwitnie znów hoja - tym razem wypuściła 7 kiści kwiatowych. Kwitnie skrzydłokwiat - ma 2 kwiaty. Kwitną także nieustająco storczyki, fiołek i grudniki - te ostatnie to zupełnie zwariowały, gdyż kwitną nieprzerwanie od listopada, chociaż to zupełnie nie ich pora.

No i moje nowe Oczko w Głowie. Cudowny prezent, od cudownej osoby (dziękuję! :*). Dwie małe, magiczne roślinki, które mam nadzieję, wyrosną pięknie. Nie mogę zdradzić co to - będzie to zagadka i niespodzianka :) Na razie są dwie, malutkie - mają około 10 cm. Ciekawe czy im się u mnie spodoba? 

Jak tylko kupię nowy aparat, to zamieszczę zdjęcia. Mam nadzieję, że zdążę, nim przekwitną :)

Z wizytą u Cioci Darii :)

Dzisiaj byłyśmy z Wizytą u Cioci Darii.

Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że było króciutko :( Bo samo wybranie się zajęło dużo czasu :) A spakowanie Polusiowego majdanka, szczególnie gdy chce się to zrobić szybko, nigdy tak nie wychodzi.

A przecież zabrać trzeba:

- pieluszki,

- podkład do przewijania,

- kremik do pupy,

- chusteczki nawilżane,

- ulubione zabawki,

- ciuch na zmianę (na wypadek gdyby odwiedziła Polę Kupa Wędrowniczka Pleckowa),

- obiadek,

- łyżeczkę,

- śliniaczek,

- duuuuży kawałek chusty do zabezpieczenia terenu karmienia,

- kocyk.

Do tego trzeba opakować i zapakować samą Polę ;) (uuugh) jej wóz (uuugh uuugh) no i mnie i mój majdanek oczywiście (uoaaaa uuugh uuugh) :)

Uffff  no cała wyprawa... :)

Ale było fajowo. Ciocia Daria jest Kochaną Ciocią i z poświęceniem tańczyła z Polunią, pokazywała jej mieszkanko, rybki i żółwia i próbowała zaprzyjaźnić ze sobą Polę i Uśmiechającą się Mikunię :) Mika to piesek, którego pamiętam, gdy był jeszcze małą, kudłatą kulką. Kudłatość pozostała :) Kulkowatość już nie :) Daje to nadzieję, że i moja Kulka Polusiowa też kiedyś wyszczupleje ;)

Poszłyśmy na (niestety) krótki spacerek, bo Pola była już zmęczona i trzeba było się ewakuować do domu (na spacerach od pewnego czasu nie chce spać).

No i Ciocia, jak zwykle, nie byłaby sobą, gdyby czegoś Poli nie sprezentowała.

Tym razem dostałyśmy superaśną książkę (z dedykacją :) o masażu dzieci. O taką:

Dziękujemy Kochana Ciociu! :*

Muszę koniecznie szybko przeczytać i spróbować :) Na pewno Poli się spodoba :D

To był fajny dzień. :)

Tylko strasznie żałuję, że aparat mam popsuty i nie mogłam fotek porobić :(

A na zewnątrz wszystko kwitnie wiosennie i jest tak pięknie! Muszę szybko kupić nowy sprzęt...

wtorek, 21 kwietnia 2009

Pierwsze Buty i Odpowiednia Czapka

Dzisiaj pojechałyśmy z Mamą i Polunią kupić jej Pierwsze Buty i Odpowiednią Czapkę.

Z tą czapką to cała historia, ale w skrócie - moja Mama uważa, że kupuję Poli niewłaściwe czapki, ponieważ już po chwili od założenia czapka jest w pozycji "na mikado" i dziecko ma odsłonięte ucho (ucho odłonięte sztuk jeden albo sztuk dwie). Refleksja o niewłaściwości Polusinych czapek nasunęła się Mamie po tym, jak przed Świętami była sama z Polą na spacerze i przez cały czas musiała jej poprawiać czapkę (bo tak się rozglądała i kręciła główką) oraz poprawiać kocyk na nóżkach. Na nic moje tłumaczenia, że musiałabym chyba hełmofon kupić, albo przybić czapeczkę gwoździami, żeby się nie przekręciła na ruszającym główką dziecku. No i czemu Pola butów nie ma???

Odpowiedź nr 1:

- Eeeee, bo nie chodzi?

Odpowiedź nr 2:

- Eeeee, bo ma rajstopki a na to grube skarpety?

Odpowiedź nr 3:

- Eeeee, bo ma nóżki kocykiem okryte?

Odpowiedź nr 4:

- Eeeee, bo ma stópki cieplusieńkie po każdym spacerze?

Żadna z ww. odpowiedzi nie jest satysfakcjonująca dla Troskliwej Babci, która w obliczu karygodnego postępowania Wyrodnej Matki, powzięła sobie za cel zakupienie Biednej Wnusi Odpowiedniej Czapki oraz Butów.

No i dzisiaj pojechałyśmy w trójkę do sklepu i Babcia kupiła Pierwsze Buty oraz Odpowiednią Czapkę.

Na jaw wyszedł także prawdziwy powód chęci zakupu butów hiihih

Babcia się niechcący sypnęła, że się wstydziła w parku (masa znajomych zainteresowanych wnusią), że dziecko ma "gołe" nóżki, jest bez butów i ma "taką" czapkę. No i poza tym - "te wszystkie malutkie buciczki są takie śliiiczneeeee... no zobacz, o zobacz te..."

Nooooo... to trzeba było tak od razu... :D

Ech... :D

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Mały Gadulec

Pola ostatnio bardzo się rozgadała. Cały czas "przemawia". Śmiać mi się chce, ponieważ tak śmiesznie intonuje te swoje wypowiedzi, jakby chciała mnie pouczyć albo przekazać coś arcyważnego. Na przykład zmieniam jej pieluszkę a Ona wtedy patrzy na mnie i "przemawia":

- Da-da-da-da! By-by-by-by! Ddzidzi gdzi gdzi! Ata-ta-ta-ta-ta! Dede-de-de-de!

Norrrmalnie czuję, że moje dziecko mnie poucza i tłumaczy co i jak mam robić ;) :D

Albo przemawia do zabawek, tak ogromnie zaaferowana i podekscytowana, jakby opowiadała coś niesamowitego... Z pewnością tak właśnie jest. :) W końcu wokół Niej cały Niesamowity Świat :)

Strasznie pocieszna i kochana jest ta moja Kluseczka.

Moja miłość i radość nieustająca...

Pola potrafi... przyjąć pozycję czworaczą

Polusia dziś zademonstrowała, że potrafi sama "stanąć" na czworakach. Wcześniej podnosiła tylko samą pupę na chwilkę do góry, pozostawiając nóżki i rączki całe leżące na podłodze. A teraz podnosi pupkę, podgina kolanka, zgina stawy biodrowe i na wyprostowanych rączkach się tak cudacznie buja do przodu i do tyłu. Uroczo to wygląda, zwłaszcza, że ona się przy tym uśmiecha od ucha do ucha, bo też ją to nowe odkrycie cieszy. :D Najlepiej jej to wychodzi, gdy jest na golaska na łóżku :) Odkąd spróbowała raz, kiedy tylko znajdzie się na łóżku robi to wciąż i wciąż i wciąż.

Odnoszę wrażenie, że już za chwilę zacznie raczkować. Musi tylko jeszcze opanować technikę naprzemiennego odrywania rączek i kolanek od podłoża bez obalania się :)

czwartek, 16 kwietnia 2009

Chrrrup... chrrrrup... chrrrrupki!

Pola dzisiaj po raz pierwszy dostała chrupeczka kukurydzianego. Nawet jej smakował :)

Operacja chrupania chrupka:

- ujęcie chrupka w rączkę (szybko, bo nowość "daj! daj! daj!"),

- oglądanie chrupka (długo),

- skierowanie chrupka w kierunku buzi,

- chrrrup... (dwoma już prawie w połowie wyrżniętymi ząbkami),

- oglądanie chrupka w rączce + mielenie i przewalanie językiem po całej buzi odgryzionego kawałka (długo),

- oglądanie chrupka przyklejonego do rączki ("nie trzymam... a się trzyma samo... jak to możliwe?"),

- ściskanie chrupka w rączce + próba wcelowania pozostałym chrupkiem do buzi = utoczona kulka chrupkowa,

- ściskanie, ściskanie, ściskanie + ślinienie, ślinienie, ślinienie (kulka ewoluuje w kilkadziesiąt małych "prawie_jak_kulka" części),

- ciumkanie papki pochrupkowej znajdującej się na rączkach,

- rozmazanie pozostałych glumków chrupkowych na sobie, na mnie i w promieniu 1 metra od siebie (nie pytajcie jak to jest możliwe skoro dziecko jest takie małe - otóż TO JEST MOŻLIWE).

Fajnie :)

Pola zjadła dzisiaj może ze 2 chrupki :) Resztę (mało przypominającą produkt początkowy) zbierałam z siebie i kanapy :) A pozostałą część, ocalałą w paczce sama zjadłam :D 

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Pierwszy Śmigus Dyngus

Pierwszy Lany Poniedziałek Poli spędziliśmy u mojej Mamy. Polunia oczywiście została wycałowana, wyściskana i skomplementowana za wszystkie czasy :) Jak to u Babci :)

Poszliśmy na spacerek do parku, który Pola przespała :)

niedziela, 12 kwietnia 2009

Pierwsza Wielkanoc

Nasze Pierwsze Święta Wielkiej Nocy.

Polunia ma swoje dekoracje. Ma także swój koszyczek ze święconką, który dostała od Babci - taki mega kolorowy, "dzieciowy", specjalnie dla Niej kupiony i przygotowany.

Polusiowy koszyczek:

 


Pierwszy Dzień Świąt spędziliśmy u rodzinki na wsi. Pola zjadła swoją porcję święconki - pół żółtka z poświęconego jajeczka :) Reszta Polusiowego świątecznego menu to mleko z mniej świętego cyca ;)

Nasze tegoroczne pisanki:

Pola dziś brylowała w towarzystwie. Dzielnie zniosła podróż, do wszystkich się śmiała i gadała, po prostu błyszczała :) Ach, Moja Mała Lwica Salonowa :D

Poszliśmy na świąteczny spacer po lesie. Pola spała i wdychała świeże powietrze :) Sympatycznie było.

Jedna z naszych świątecznych dekoracji:

piątek, 10 kwietnia 2009

Wydarzenia :)

Dzis dzień owocny w wydarzenia.

Po pierwsze kupiłam Polusi nowy wózek spacerowy - parasolkę. Wybierałam, wybierałam i wybrałam Chicco Multiway. Ponieważ ma jedno z największych siedzisk, rozkłada się do pozycji leżącej, ma skrętne przednie koła, regulowany podnóżek, mieści się do mojego bagażnika i mi się podoba :)

Po drugie, jako że umówiłam się do fryzjera na godzinę 16.30 to Pola musiała zostać z Babcią. Po raz pierwszy. Babcia była niesamowicie przejęta i szczęśliwa, że wreszcie może się wykazać i pobyć z Ukochaną Wnusią sam na sam, bez czujnego Oka Mamy. Pola też była szczęśliwa, bo uwielbia Babcię, do nikogo tak się nie śmieje i nie gada, jak właśnie do mojej Mamy. Ja szczęśliwa byłam mniej :) Niby się wie, że przecież Babcia by nieba dziecku uchyliła, i zrobi wszystko by Buba była szczęśliwa, ale jednak moje serce Matki Kwoki odebrało mi racjonalizm myślenia i siedziałam u fryzjera jak na szpilkach. Ciągle myślałam jak te moje kochane baby sobie radzą same, czy wszystko gra, czy Mama się nie zmęczyła, czy Pola nie wyje w niebogłosy itp itd. Dlatego wystrzeliłam od tego fryzjera nie susząc nawet dokładnie włosów, o czesaniu nie wspominając. Zastałam je oczywiście obie zadowolone, w najlepsze sobie gawędziły, zapominając o mojej skromnej osobie... :D

Po trzecie, Pola odbyła dziś pierwszy spacer w spacerówce (w nowym Chicco). Bałam się jak to wyjdzie, bo nie dość, że spacer z Babcią, to jeszcze przodem do kierunku jazdy. Dotychczas spacerowałyśmy w gondoli i cały czas mnie widziała. A tu nagle dzisiaj przed nią Cały Świat. I to bez mamy. A tu ludzi tyle. I samochody. I psy. I ciągle coś :) Mama opowiadała, że Polunia rozglądała się ciągle, to na lewo, to na prawo, aż sobie obkręcała czapę tyłem na przód i z powrotem. A potem, pełna nowych zjawisk się zdrzemnęła. :)

Ufff.... dzień pełen wrażeń. Na szczęście miłych :) Oby tylko takie nam się przytrafiały!

środa, 1 kwietnia 2009

Pola potrafi... "przybić piątkę" :)

Tak, tak... potrafi przybić piątala i ma z tego powodu dużo radości :) Wyciągam do niej dłoń i po haśle "Przybij piątkę" Pola przybija i cudnie się cieszy :D

Już nie mogę się doczekać, kiedy nową umiejętność zademonstrujemy Babci :)