Pola dzisiaj po raz pierwszy dostała chrupeczka kukurydzianego. Nawet jej smakował :)
Operacja chrupania chrupka:
- ujęcie chrupka w rączkę (szybko, bo nowość "daj! daj! daj!"),
- oglądanie chrupka (długo),
- skierowanie chrupka w kierunku buzi,
- chrrrup... (dwoma już prawie w połowie wyrżniętymi ząbkami),
- oglądanie chrupka w rączce + mielenie i przewalanie językiem po całej buzi odgryzionego kawałka (długo),
- oglądanie chrupka przyklejonego do rączki ("nie trzymam... a się trzyma samo... jak to możliwe?"),
- ściskanie chrupka w rączce + próba wcelowania pozostałym chrupkiem do buzi = utoczona kulka chrupkowa,
- ściskanie, ściskanie, ściskanie + ślinienie, ślinienie, ślinienie (kulka ewoluuje w kilkadziesiąt małych "prawie_jak_kulka" części),
- ciumkanie papki pochrupkowej znajdującej się na rączkach,
- rozmazanie pozostałych glumków chrupkowych na sobie, na mnie i w promieniu 1 metra od siebie (nie pytajcie jak to jest możliwe skoro dziecko jest takie małe - otóż TO JEST MOŻLIWE).
Fajnie :)
Pola zjadła dzisiaj może ze 2 chrupki :) Resztę (mało przypominającą produkt początkowy) zbierałam z siebie i kanapy :) A pozostałą część, ocalałą w paczce sama zjadłam :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz