niedziela, 27 grudnia 2009

Choinka według Poli

Według Poli choinka powinna mieć jeszcze dodatkowe przybranie. Lampki, bombki, szyszki, jabłuszka, łańcuchy itp. to wszystko mało! Dlatego przystroiła drzewko wedle własnego uznania swoimi Geomagami :)
Ślicznie, prawda? :D

czwartek, 24 grudnia 2009

Święta Bożego Narodzenia

Dzięki Poli Święta nabrały nowego wymiaru. Zaczęły mnie cieszyć. Zaczęłam na nie czekać.
Wigilię spędziliśmy częściowo u mojej Mamy, odwiedziliśmy także Ciocię (siostrę Taty).
Pierwszy dzień Świąt odpoczywaliśmy w domku, a w drugi pojechaliśmy w odwiedziny do rodziny na wieś.
Było bardzo miło.
Polusia była w tym roku bardzo grzeczną dziewczynką, dlatego Mikołaj przyniósł jej górę superowych prezentów.
Największą furorę zrobił Telefon-But, który ma słuchawkę, sznurówkę, wygrywa melodyjki różnorakie, wyskakuje z niego ptaszek i można kręcić tarczą. Dostała też sanki, klocki drewniane, klocki Geomag baby, radyjko CD Fisher Price, różową stonogę, gigantycznego misia Kubusia, pociąg, sorter klocków Playskool, trzy pary rajstopek, paczkę z owocami i słodyczami i pieniądze. Uff... to chyba wszystko. Naprawdę dużo w tym roku. Ślicznie dziękujemy Mikołaju kochany! :)

Wigilia u Babci: Polusiowy zachwyt przy pierwszym spotkaniu z TelefonoButem:

niedziela, 20 grudnia 2009

I Wojna Bananowa, czyli Pola je sama

Dzisiaj Pola uparła się, by samodzielnie zjeść banana. Ok - radośnie zgodziłam się z tym pomysłem - wszak nie będę rzucać kłód pod nogi Rozwoju Mojego Dziecka.
Pola dzielnie manewrowała swoim widelczykiem w miseczce z bananem. Mieszała, ubijała, nadziewała, pakowała do buzi. Bardzo dzielnie. Bardzo :)
Znacznie sprawniej szło jej wybieranie kawałków banana palcami, no ale skoro z widelcem jest ciekawiej to co się będzie nudzić przy zwykłym jedzeniu? I o, proszę jakie dziecko skoncentrowane. A jaka piękna koncentracja kawałków banana na buzi i odzieży! :)


Upaprana po przysłowiową kokardę, ale szczęśliwa Pola:



A ja...cóż... musiałam ratować mieszkanie przed inwazją banana na dywan, gdyż Pola po radosnej konsumpcji widelcem, po wyjęciu jej z krzesełka do jedzenia, przeszła do konsumpcji bananów - emigrantów dywanowych, sposobem - wskakuj_do_buzi_bo_jak_nie_to_cię_pacnę. Jak powszechnie wiadomo, banan to zwierzę oporne z natury i nie słucha poleceń werbalnych, więc Poli nie pozostawało nic innego jak przejść na komunikację niewerbalną, dotrzymać słowa i walić w banana z otwartej. Skutek - banan w wersji półpłynnej wbity w dywan :|

A pomijając wydarzenie z bananem, obserwuję nieprawdopodobny ciąg Małej na samodzielność. Sama chce jeść, sama chce się myć, no po prostu robi się z niej mała "Zosia-Samosia". Jeszcze nie wiem czy to fajnie, czy niefajnie. Ale skłaniam się ku opcji pierwszej, bo to zawsze krok do przodu, prawda? :D

Choinka!

Dziś rano, kiedy Poluśka jeszcze spała ubraliśmy choinkę. Zapaliliśmy lampki i czekaliśmy z niespodzianką na naszą Śpiącą Królewnę ciekawi Jej reakcji. Nie zdążyłam nawet schować kartonów po ozdobach, gdy się obudziła. Założyłam Jej tylko bluzę na piżamkę i pozwoliłam wyjść z pokoju.
A kiedy wyszła ze swojego pokoju i zobaczyła choinkę to minę miała niesamowitą! Zaskoczenie, zaciekawienie i cudne radosne iskiereczki w oczkach -"Jakie faaajne"!
Chodziła wokół niej, oglądała ze wszystkich stron, dotykała bombek i innych ozdób z takim entuzjazmem!
Bardzo Jej się podobała! Bardzo, bardzo!
Swoją piękną, szczerą, dziecięcą radością sprawiła i nam wielką radość - aż do kręcących się na rzęsie łez wzruszenia. Piękny początek Świąt. Ach, nasz Ludzik kochany!
Warto się dla Niej starać i próbować wyczarować coś, co sprawi, że gdy już dorośnie, to będzie wspominać magię i ciepło Świąt w domu rodzinnym. I warto w tych staraniach przechodzić samych siebie, by zobaczyć Jej radość i Najwspanialszy, Najpiękniejszy, Najukochańszy, Najcenniejszy Uśmiech Świata...

piątek, 18 grudnia 2009

Pociąg!

Bliskie spotkanie, oko w oko  z pociągiem :)
Albo Ja jego, albo on mnie... ;)
 Ale raczej Ja jego :D
 Dałam radę Mamusiu! Żaden pociąg mi nie straszny! ;)))

 
Mamusiu, dawaj jakiś następny :)

piątek, 4 grudnia 2009

Dolne czwórki w natarciu

Grzebanie paluszkami w paszczęce, wkładanie do buzi wszystkiego co się w niej mieści (co się nie mieści w sumie też) ;) ślinotok... wszystkie te znaki wskazują na jakąś akcję zębową. Od kilku dni staram się to zweryfikować, ale nie ma lekko. Nawet podstępem trudno dokładnie obejrzeć dziąsła, bo w temacie zębów Moje Dziecię jakieś takie wyjątkowo domyślne i w "odpowiednim" momencie zamyka usta. Nawet w pełni uśmiechu, gdy jest bardzo rozbawiona i roześmiana, to gdy tylko staram się zapuścić wzrokiem w rejony podejrzane o nowe zębowe nabytki, natychmiast Pola zamyka usta.

A dzisiaj Małoletnia pozwoliła sobie łaskawie zajrzeć do buzi. Ba, w przypływie dobrego humoru pozwoliła sobie nawet pomacać dziąsła. I stwierdzam jednoznacznie - dwie buły na dziąsłach, na lewym już wyczuwalny ostrawy czubeczek - dolne czwórki w natarciu. Lada dzień będą na powierzchni. Na Święta na pewno :)

Nie wiem jeszcze jak się mają sprawy na górze - bo nie zdążyłam obejrzeć - aż tak dobre Moje Dziecko nie było :) Ale będę próbować :)

czwartek, 3 grudnia 2009

Pola potrafi... chodzić w duuuużych butach :)

Z nieznanych mi przyczyn Moje Dziecko uwielbia chodzić w moich lub (o zgrozo! ;)) taty butach. Ostatnio zaprezentowała tę umiejętność, doszlifowaną już niemalże do perfekcji, paradując pół dnia w moich pantoflach domowych, puszczając mnie tym samym w skarpetkach :)
Niezłą zabawą jest także zabawa moimi skarpetkami. Polega ona na tym, że Pola wyciąga rączki i każe sobie je zakładać jak rękawiczki. Po nałożeniu klaszcze rączkami albo macha zwisającymi kikutkami skarpet i cieszy się jakby wygrała 6 w Totka :)

Może ktoś mądrzejszy mi wytłumaczy, co dzieci widzą w tych wielkich buciorach? :)

PS. Myślałam, że etap chodzenia w dorosłych butach zaczyna się znaaaacznie później. :)