taaa... ku utrapieniu mojemu, Pola potrafi stanąć na kolankach, przytrzymując się "czegoś". Niestety, jako, że jest to umiejętność nowa, to nie opanowała jeszcze utrzymywania równowagi w tej nowej pozycji. Odpowiedni balans ciałem jest dodatkowo utrudniony także poprzez to, że zazwyczaj te swoje klęki wyczynia przy obszarach zakazanych, wyciągając jednocześnie ręce do góry i próbując sięgnąć coś bardzo ciekawego (np. rzeczy stojące na szklanej ławie, guziki i światełka na sprzęcie stojącym na szklanych półkach szafki rtv itp.). Niestety, zdarzyło się już parę razy, że nie zdążyłam jej odciągnąć / złapać w porę i przewróciła się waląc głową w parkiet :( Aaaa jaki okropny dźwięk - taki głuchy huk! Odnoszę wrażenie, że (na szczęście) dzieci są z gumy i poza chwilowym przestrachem wywołanym nagłą zmianą pozycji takie upadki chyba nawet zbyt mocno jej nie bolą. A swoją drogą, to jakieś dziecięce prawo Murphy'ego chyba jest - jak ma upaść, to zrobi to zawsze, ale to zawsze, poza matą czy chociaż dywanem i wyryje w parkiet lub kafle.
W każdym bądź razie, te upadki, nie ostudzają jej zapału do ponawiania prób. I wciąż i wciąż i wciąż... A mnie już kręgosłup pęka od ciągłego łażenia za nią i przestawiania jej w obszary bezpieczne (czytaj: na matę z puzzli piankowych). Przy czym czas wydostania się z obszaru bezpiecznego = mniej niż 5 sekund, bo w raczkowaniu już się Skumbria wyszkoliła i zasuwa jak mały parowozik :D
PS. Widział ktoś na Allegro lub e-bayu jakieś małe, domowe dyby w wersji do 15 kg? ;)