sobota, 28 lutego 2009

Pola lubi

Jabłko! Dzisiaj zjadła na podwieczorek jabłuszko. Dałam jej bez przekonania, a tu niespodzianka :) Albo ten gatunek jej pasuje, bo jest mniej kwaśny niż poprzednie, które kupowałam (zarówno świeże, jak i słoiczkowe), albo akurat miała ochotę.

Mam nadzieję, że to nie jest tylko przejściowa sympatia :)

czwartek, 26 lutego 2009

Pola lubi

Polusia obecnie zajada się dynią z ziemniaczkiem, marchewką i bananami.

Póki co, niezbyt pasują jej: jabłuszko, brzoskwinia, śliwka, brokuły.

Ale, myślę, że to kwestia czasu, szczególnie jeśli chodzi o owoce. Jeszcze są dla niej zbyt kwaśne.

wtorek, 24 lutego 2009

Pola potrafi... jeść z łyżeczki

Dzięki smacznemu banankowi Poleńka nauczyła się ładnie jeść z łyżeczki. Ślicznie otwiera buziunię i czeka na kolejną porcję :) Warunek jest jeden - musi jej smakować. Najpierw więc - przy pierwszym podaniu łyżeczki pozwala sobie tylko trochę dać na wargę, zlizuje ciutkę i jak dobre to otwiera pyszczek szeroko :)

Och, sama przyjemność ją karmić i patrzeć jak ze smakiem zjada swoje obiadki i deserki. :)

niedziela, 22 lutego 2009

Bananowy Cud :D

Mały sukces od rana. Poleńka zjadła bez większego problemu całą porcję dyni z ziemniaczkiem, w sumie około 7 łyżeczek. Bardzo mnie to ucieszyło :) 

A po południu byliśmy z Polą u mojej Mamy - z okazji Jej urodzin. I dałam Poluśce do spróbowania bananka. I stał się cud :D ;) Zdaje się, że nie dość, że Jej zasmakował bardzo, to jeszcze chyba nauczyła się, że to fajne w buzi jest związane z nadlatującą łyżeczką i zaczęła otwierać buzię za każdym razem, gdy zbliżała się łyżeczka. Zjadła w ten sposób z 6 łyżeczek banana.

I z jednej strony bardzo mnie to cieszy, ale z drugiej i męczy. Zastanawiam się bowiem, czy nie przesadziłam z ilością nowości jak na jeden dzień? Bo i obiadek i deserek... Mam nadzieję, że mój ukochany mały brzuszek dobrze przyjmie obie nowości :)

A jutro... :)

Jutro też spróbujemy zjeść dynię z ziemniaczkami, a potem bananka :D

sobota, 21 lutego 2009

Jabłko, jabłko i po jabłku

No niestety. Pola nadal pluje jabłkiem. Trudno, spróbujemy za jakiś czas. Zamiast jabłka zaproponowałam więc Polusi dynię z ziemniaczkiem. I nawet nie było źle - zjadła w sumie ze dwie łyżeczki. :) 

piątek, 20 lutego 2009

Bybyby... czyli nie chcę brokułów ani jabłka :)

Dziś Polusia nauczyła się nowego dźwięku i cały dzień się nim bawiła:

"byby-byby bybybyby byby-byby" :)

"Bybybyby" było także, gdy próbowałam ją nakarmić. Niestety, wzgardziła moimi propozycjami :)

Dziś był dzień trzeci z brokułami i dzień drugi jabłka. I sromotna klęska na obydwu frontach. :) Najpierw spróbowałam z brokułami, ale plucie było straszne (byby-byby). Potem podejście do jabłuszka. Niestety także (byby-byby) nieudane.

Ale nie poddam się tak łatwo :) Brokuły do wywalenia. Jabłuszka spróbujemy jeszcze jutro.

czwartek, 19 lutego 2009

Tfuuu bleee!

Zachęcona wczorajszym brokułowym cudem wykonałam dziś podejście do brokułów nr dwa. Niestety kompletna klapa. Poluśka pluła nimi dalej niż widziała. Nie wiem czemu :| Nie zjadła ani łyżeczki. Próbowałam cierpliwie na dwie (dłuuuugie) raty, aż w końcu się poddałam. Spróbowałam więc jabłuszka. Oooo! To było to! Sześć łyżeczek. :D

środa, 18 lutego 2009

Brokułowe pole ;) - Dzień 1

Smakiem dnia są dziś brokuły. Spróbowałam. Tffffuuuuu! Bleee! Ło_matko_i_córko_jakie_łokropne

Uwielbiam kalafiory (dzięki nim nie padłam z głodu w ciąży:), brokuły też lubię, ale ta papka dla dzieci jest zupełnie bez przypraw i ani trochę nie przypomina smaku "moich" brokułów.

Z dużą rezerwą i bez większych nadziei na sukces ugrzałam Poli 6 łyżeczek tego... czegoś... :) (tfuuu bleeee)

I co? Mamuśka dzisiaj zbierała szczękę z podłogi, bo dziecko się zajadało tym... czymś... (tfuuu bleee) z uśmiechem na buzi. Zjadła wszystko. Pełne 6 łyżeczek. Odejmując, rzecz jasna, to co się rozmazało na buzi :)

I pomyśleć, że krzywiła się na marchewkę, która przy tym... czymś (tfuu bleee) stanowi szczyt kulinarnej finezji.

Najwyraźniej muszę w trybie natychmiastowym zrewidować swoje poglądy na to, co jest "mniam" a co "tfuu i blee"... :)

Brokuły - bilans: 6 łyżeczek

A jutro - kontynuujemy brokułową ucztę :)

wtorek, 17 lutego 2009

Marchewkowa Pola :) Dzień 3

Pytanie dnia za 100 punktów: "Gdzie nie ma marchewki?"
Odpowiedź: "Marchewka jest WSZĘDZIE" ;)))

Dzisiaj trzeci dzień marchewkowych zmagań :) Trzeci i zakończony pełnym sukcesem :) Pola zjadła kilka łyżeczek. Malusich, ale akurat tyle, ile powinna. Oczywiście, nadal spora część marchewki znajdowała się poza obszarem moich zainteresowań, czyli poza jej buzią (no bo brody policzków, nosa, brwi i powiek nie liczę :))

Pola, podobie jak wczoraj, uznała, że operuje swoją łyżeczką znacznie lepiej niż ja i przejęła ją. Muszę przyznać, że całkiem ładnie sobie ją wkładała do buzi, zdecydowanie celniej niż ja :) Niestety, nie dało się pogodzić samodzielnych manewrów łyżeczką ze zjadaniem marchewki. Musiałam posiłkować się kroplomierzem i dodatkową łyżeczką, żeby choć trochę tej marchewki zjadła.

Widać bardzo wyraźnie, że Polunia nie potrafi jeszcze jeść z łyżeczki. Próbuje ją ssać, gryźć, ogląda ją, przekłada z rączki do rączki i wkłada do buzi, jednak nie potrafi z niej zgarniać wargą jedzenia i jeść. Ale, do wszystkiego dojdziemy :) Bardzo na plus dzisiaj było to, że gdy wyciamkała już wszystko co w danym momencie miała, to szeroko otwierała buzię i wyciągała rączki. :) Super!

I w ten oto sposób, wykończyłyśmy pierwszy Polusiowy słoiczek marchewki (80g).

Marchewka - bilans:

4/5 łyżeczek dla Poli (a reszta... reszta - zwyczajowo...) :)

A jutro... Jutro będzie jedzonkowa niespodzianka :)

Czyli: coś_prawie_dorosłego_ale_nie_marchewka :)

poniedziałek, 16 lutego 2009

Marchewkowa Pola :) Dzień 2

Dzisiaj drugie podejście do marchewki. Dzisiaj było podobnie jak wczoraj, z tą różnicą, że Pola wyrwała mi łyżeczkę i nie dawała sobie jej odebrać w prosty sposób :) Musiałam więc używać całego swojego uroku osobistego i siły perswazji, by moja córcia zechciała mi ją udostepnić na kilkanaście sekund - akurat by nabrać małą porcyjkę i spróbować wcelować do jej pyszczka. :) A ta sztuka, sztuka celowania do pyszczka, nie jest wcale a wcale rzeczą prostą. O czym doskonale wiedzą chyba wszystkie mamy :)

Marchewka - bilans:

2 łyżeczki dla Poli, reszta, czyli kilka łyżeczek, dla Mamusi (i otoczenia) :)

A  jutro...

Jutro też spróbujemy :)))

niedziela, 15 lutego 2009

Marchewkowa Pola :) Dzień 1

Dzisiaj po raz pierwszy Polunia dostała (prawie) dorosłe jedzonko - marchewkę :) Szło nam nawet, nawet... nie najgorzej. Bałam się, że Pola po niewesołych przecież doświadczeniach z lekarstwami, nie będzie zainteresowana moimi propozycjami by coś znalazło się w jej buzi. Fakt, czasem ciut się krzywiła, gdy ilość marchewki była za duża na raz, ale generalnie ciamkała sobie powolutku malutkie ilości. Śmieszną minkę miała :) Coś na pograniczu obrzydzenia ("czyżby znowu lekarstwo?!"), zaciekawienia ("a co to to to skoro to to nie lekarstwo?") i zdziwienia ("hmmm... {ciumk ciumk} w sumie... {ciumk ciumk} nienajgorsze to to... {ciumk} ). W sumie zjadła ilość odpowiadającą 1 płaskiej łyżeczce.

Marchewka - bilans:

1 łyżeczka dla Poli

Reszta, czyli kilka łyżeczek, dla Mamusi (i otoczenia) :)
Jutro też spróbujemy :)

piątek, 13 lutego 2009

Chodzi o to... :)

Polunia ma fazę mega_wytykania_ozorka :) Wcześniej też często go wytykała, trochę nim mlaskała, ale język służył głównie do produkowania bąbli ze śliny. Aktualnie, Pola jęzorkiem kręci kółka, ósemki, robi wywijasy-zakrętasy, przewala z jednej strony na drugą a widząc, że ja się z tego śmieję, produkuje tych ozorkowych wywijasów jeszcze więcej :) Dlatego też, na większości zdjęć z ostatnich dni Polusia jest z wytkniętym językiem :)


Chodzi o to, aby języki giętki, wyraził wszystko, co pomyśli głowa... :)

czwartek, 12 lutego 2009

Pola chora :(

Wczoraj Polusia delikatnie sucho pokasływała. Stwierdziłam, że to być może od suchego powietrza i obłożyłam kaloryfer mokrą pieluchą. Nic się nie działo, poza tym pokasływaniem raz na jakiś czas. Ale na wszelki wypadek zrezygnowałam ze spaceru. Pogoda taka jakaś niewydarzona, mokro, wietrznie...
No ale w nocy, niestety, Poluśka zaczęła ciężej oddychać, coś tam jej furczało w gardle i ewidentnie przeszkadzało w spokojnym śnie, pojawił się też mokry kaszel i trochę kataru.
Rano temperatura 37,5.

Przyjechał pan Doktor, obejrzał, osłuchał i orzekł (ku mojej uldze), że oskrzela i płucka są czyściutkie, za to, gardło jest zaczerwienione i rozpulchnione z pęcherzykami. Znaczy się - przyplątało się jakieś wirusisko...
Dodatkowo, obejrzał zmiany skórne Polusi i stwierdził, że to najprawdopodobniej jednak skaza białkowa :/
Zapisał leki i maść. Mam nadzieję, że pomogą i moja Skarbolina będzie szybko zdrowiutka.
Na szczęście, Pola nie straciła apetytu, :D więc chociaż trochę jej pomogę moimi przeciwciałami, które jak sądzę mam, bo parę dni temu też mnie w gardle drapało.

Zatem mamy pierwszą chorobę :(
Tak mi strasznie smutno i źle z tego powodu... moja biedna, kochana kruszynka...
Oby jak najszybciej ta choroba minęła...

wtorek, 10 lutego 2009

Plan dnia - 6 miesięcy

Powoli i subtelnie zmienił nam się rozkład dnia.  :) Nadal prowadzimy bardzo poukładany, spokojny i bardzo szczęśliwy żywot :D

W porównaniu do czasu, gdy Poluśka miała 4 miesiące, to teraz śpi troszkę mniej - wypadła nam właściwie jedna cała drzemka. Aktualnie nasz dzień wygląda tak:

8.00 - pobudka i karmienie. Mycie, zmiana pieluszki, czyli ogólnie mówiąc - poranna damska toaleta :). Zabawa.

11.00 - karmienie.

11.30 - 12.30 - drzemka.

13.00 - karmienie.

13.30 - 15.00 - spacer, podczas którego Pola przesypia około 40/60 minut.

16.00 - karmienie. Zabawa.

18.30 - kąpiel i toaleta przed snem.

19.00 - karmienie i sen nocny.

3.00 lub 4.00 - karmienie na śpiocha :)

poniedziałek, 9 lutego 2009

Imieninowe niusy ;)

Tak, tak... wciąż na pierwszej stronie ;)))

Polusiowe Pierwsze Imieninki

Dzisiaj pierwsze imieninki Poli! Z tej okazji (oraz troszkę z okazji ukończenia pół roczku kilka dni temu) odwiedzili nas wczoraj Babcia i Dziadek.

Polunia dostała od nich krzesełko do ucztowania (już niedługo zaczynamy) :) oraz śliczny bukiecik kwiatów z motylkiem i biedroneczkami w szklanym wazoniku. Wazonik okazał się hitem wieczoru. Pola tak bardzo chciała go dostać w swoje łapki, tak wyciągała do niego rączki, że trzeba było dziecku wazonik trzymać aby mogła go z bliska oglądać i dotykać. W roli _wazonikotrzymacza_ świetnie spisywała się anielsko cierpliwa i zakochana we wnusi Babcia :D

A z powodu tej nagłej i silnej fascynacji, solenizantka Pola przez dłuższy czas była obecna ciałem i nieobecna duchem ;) Co jej gremialnie wszyscy wybaczyli :)


 

Babcia przywiozła też upieczone "dla Poluni" róże karnawałowe, które pozwoliłam sobie w Jej imieniu zjeść w ilości... dużej :D No dobra, zjadłam prawie wszystkie sama, no ale to przecież prawie tak jakby Poluśka zjadła ;) No sobie to bym odmówiła, ale dziecku przecież od ust nie odbiorę... :)



Od rodziców dostała zaś zestaw zabaweczek Tiny Love do wózka i/lub fotelika samochodowego oraz maskotkę motylka Lamaze.

A od wszystkich masę całusów, przytulasów i ciepłych życzeń.

Sto lat Poleńko!

Bądź zawsze oryginalna i piękna jak zorza polarna.

Troszeczkę bądź ekscentryczna, niekiedy i eteryczna.

Bądź panną radosną, wesołą, rozsiewaj tą radość wokoło.

Bądź również czasami poważna, powaga też w życiu jest ważna.

Bądź ciepłą, przyjazną osobą, a przede wszystkim... bądź Sobą!

Kochający Cię Rodzice

czwartek, 5 lutego 2009

Pola potrafi

Przyznaję się bez bicia - troszkę zaniedbałam rejestrowanie osiągnięć Polusi. Może to przez te obroty, na które tak czekam i na których się skupiłam. A przecież Pola już potrafi:

- sama sięgnąć po zabawkę leżącą w zasięgu jej łapek,

- obracać zabawkę w rączkach, oglądać ją, wkładać i wyjmować z buzi i powtarzać ten cykl wielokrotnie,

- utrzymać główkę i ciałko pionowo gdy trzymana jest na rączkach; już nie trzeba podtrzymywać główki, 

- wydawać całą masę najprzeróżniejszych dźwięków, których istnienia w naturze nawet nie podejrzewałam ;) oraz wydawać dźwięki brzmiące bardziej po ludzku jak: "nie", "aj", "aguu", "abu", "ghghghg", "pfpfpf", "hyyyyyhyyyy" i dużo, dużo innych; uroku wydawanym dźwiękom dodaje zazwyczaj zbąblona ślina pojawiająca się w ilościach hurtowych,

- głośno śmiać się i piszczeć z radości,

- wyciągać rączki żeby coś jej dać,

- zdjąć mi okulary jednym zgrabnym ruchem ręki zanim zdążę pomyśleć, żeby ją odwieść od tego pomysłu; 

- robić mega rozpryski z wody podczas kąpieli i cieszyć się z tego nieprzytomnie - lada moment wywali wanienkę w szale radości z opryskania mamy od stóp do głów hihihih,

- beknąć tak siarczyście, że przysięgam, na żadnej imprezie czegoś takiego nie słyszałam :)

- wystawiać nogi po pomiziania, i wyrażać dość głośno co sądzi na temat zaprzestania miziania,

- siedzieć z oparciem.

I pewnie masę rzeczy, o którychw tym momencie nie pomyślałam.

Moja kochana Skarbolina :)

Ach... no i ostatnio na spacerze ujawniła swoją nową umiejętność - potrafi zasnąć z jednym okiem pozostawionym niedomkniętym ;) 

środa, 4 lutego 2009

Pola lubi

Nie wiem dlaczego, ale Polusia upodobała sobie piosenkę z czołówki serialu "Brzydula", emitowanego przez TVN. Co jej się w niej podoba? Nie mam zielonego pojęcia. Może głos, może melodia, może "podśpiewajki" w tle. Ale faktem jest, że jak tylko ją usłyszy, to zaśmiewa się w głos. Puszczam więc tę melodię z "jutjuba" :) i sobie śpiewamy i tańczymy. Radochy jest co niemiara! Pola rechocze i robi wygibasy na moich rękach, klepie mnie łapkami po ramionach i myślę sobie, że to jej taki taniec. :)

Taka szaleńcza zabawa zazwyczaj kończy się czkawką :D

A ja uwielbiam sprawiać jej radość i obserwować radosne iskiereczki w jej oczkach. Naprawdę, nie ma nic piękniejszego niż uśmiech dziecka... 

wtorek, 3 lutego 2009

Pół Roku!

Mój największy Skarb ma już pół roku! :) Śliczny ten mój cukiereczek, prawda? :) Się wie! Tak tylko retorycznie pytam... :D 

A ja mam pół roczku, a Ty nie! ;) :P