czwartek, 12 lutego 2009

Pola chora :(

Wczoraj Polusia delikatnie sucho pokasływała. Stwierdziłam, że to być może od suchego powietrza i obłożyłam kaloryfer mokrą pieluchą. Nic się nie działo, poza tym pokasływaniem raz na jakiś czas. Ale na wszelki wypadek zrezygnowałam ze spaceru. Pogoda taka jakaś niewydarzona, mokro, wietrznie...
No ale w nocy, niestety, Poluśka zaczęła ciężej oddychać, coś tam jej furczało w gardle i ewidentnie przeszkadzało w spokojnym śnie, pojawił się też mokry kaszel i trochę kataru.
Rano temperatura 37,5.

Przyjechał pan Doktor, obejrzał, osłuchał i orzekł (ku mojej uldze), że oskrzela i płucka są czyściutkie, za to, gardło jest zaczerwienione i rozpulchnione z pęcherzykami. Znaczy się - przyplątało się jakieś wirusisko...
Dodatkowo, obejrzał zmiany skórne Polusi i stwierdził, że to najprawdopodobniej jednak skaza białkowa :/
Zapisał leki i maść. Mam nadzieję, że pomogą i moja Skarbolina będzie szybko zdrowiutka.
Na szczęście, Pola nie straciła apetytu, :D więc chociaż trochę jej pomogę moimi przeciwciałami, które jak sądzę mam, bo parę dni temu też mnie w gardle drapało.

Zatem mamy pierwszą chorobę :(
Tak mi strasznie smutno i źle z tego powodu... moja biedna, kochana kruszynka...
Oby jak najszybciej ta choroba minęła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz