wtorek, 17 lutego 2009

Marchewkowa Pola :) Dzień 3

Pytanie dnia za 100 punktów: "Gdzie nie ma marchewki?"
Odpowiedź: "Marchewka jest WSZĘDZIE" ;)))

Dzisiaj trzeci dzień marchewkowych zmagań :) Trzeci i zakończony pełnym sukcesem :) Pola zjadła kilka łyżeczek. Malusich, ale akurat tyle, ile powinna. Oczywiście, nadal spora część marchewki znajdowała się poza obszarem moich zainteresowań, czyli poza jej buzią (no bo brody policzków, nosa, brwi i powiek nie liczę :))

Pola, podobie jak wczoraj, uznała, że operuje swoją łyżeczką znacznie lepiej niż ja i przejęła ją. Muszę przyznać, że całkiem ładnie sobie ją wkładała do buzi, zdecydowanie celniej niż ja :) Niestety, nie dało się pogodzić samodzielnych manewrów łyżeczką ze zjadaniem marchewki. Musiałam posiłkować się kroplomierzem i dodatkową łyżeczką, żeby choć trochę tej marchewki zjadła.

Widać bardzo wyraźnie, że Polunia nie potrafi jeszcze jeść z łyżeczki. Próbuje ją ssać, gryźć, ogląda ją, przekłada z rączki do rączki i wkłada do buzi, jednak nie potrafi z niej zgarniać wargą jedzenia i jeść. Ale, do wszystkiego dojdziemy :) Bardzo na plus dzisiaj było to, że gdy wyciamkała już wszystko co w danym momencie miała, to szeroko otwierała buzię i wyciągała rączki. :) Super!

I w ten oto sposób, wykończyłyśmy pierwszy Polusiowy słoiczek marchewki (80g).

Marchewka - bilans:

4/5 łyżeczek dla Poli (a reszta... reszta - zwyczajowo...) :)

A jutro... Jutro będzie jedzonkowa niespodzianka :)

Czyli: coś_prawie_dorosłego_ale_nie_marchewka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz