niedziela, 15 lutego 2009

Marchewkowa Pola :) Dzień 1

Dzisiaj po raz pierwszy Polunia dostała (prawie) dorosłe jedzonko - marchewkę :) Szło nam nawet, nawet... nie najgorzej. Bałam się, że Pola po niewesołych przecież doświadczeniach z lekarstwami, nie będzie zainteresowana moimi propozycjami by coś znalazło się w jej buzi. Fakt, czasem ciut się krzywiła, gdy ilość marchewki była za duża na raz, ale generalnie ciamkała sobie powolutku malutkie ilości. Śmieszną minkę miała :) Coś na pograniczu obrzydzenia ("czyżby znowu lekarstwo?!"), zaciekawienia ("a co to to to skoro to to nie lekarstwo?") i zdziwienia ("hmmm... {ciumk ciumk} w sumie... {ciumk ciumk} nienajgorsze to to... {ciumk} ). W sumie zjadła ilość odpowiadającą 1 płaskiej łyżeczce.

Marchewka - bilans:

1 łyżeczka dla Poli

Reszta, czyli kilka łyżeczek, dla Mamusi (i otoczenia) :)
Jutro też spróbujemy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz