poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Drugi sen... bez mamy

Dziś także Polunia zasnęła sama.
Z jednej strony cieszy mnie ta zmiana, z drugiej... sama nie wiem :) Trochę jakbym nie była już potrzebna, jakby oddalała sie ode mnie ;) Wiem, wiem, jestem potrzebna, zawsze będę i zawsze będziemy blisko.
Ale, mimo to... :)

Aktualna sytuacja mocno przypomina mi moje odczucia, kiedy Poli odpadł kikutek pępowiny. Emocje temu towarzyszące też były "dziwne". :)

No ale co ja poradzę, że ja Ją tak bardzo, bardzo, bardzo... najbardziej na świecie :)
Pozostaje mi na szczęście na tyle zdrowego rozsądku, że wiem, że nie mogę Jej osaczyć swoją miłościa, nadopiekuńczością i zaborczością. Staram się ze wszystkich sił instalować w Niej poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie i pewność oparcia we mnie, ale i zachęcać do samodzielnego poszukiwania nowego.

Mam nadzieję, że mi się to uda.

niedziela, 7 sierpnia 2011

Pierwszy sen... bez mamy

Dzisiaj Polunia pierwszy raz zasnęła bez mojej pomocy. Owszem, w mojej obecności, ale bez dotychczasowego usypiacza. :) Poszło bardzo szybko i nieoczekiwanie sprawnie. Bez płaczu, krzyku itp. atrakcji.
Pola przespała całkiem ładnie noc. Obudziła się tylko raz około 3.30 (stała pora pobudki) i przywędrowała do mnie, dosypiając do rana.

Sama nie wiem co dokładnie czuję w związku z tym, bo ogrom emocji nie pozwala mi na wyłuskanie i nazwanie pojedynczych uczuć i myśli. Wesoło-smutno generalnie. Mimo zmęczenia, z wrażenia nie mogłam zasnąć. Nie spałam do Jej pobudki. Dopiero kiedy zasnęła obok mnie, wrócił spokój wewnętrzny, zniknęło to dziwne rozedrganie emocjonalne i niepokój. Po chwili zasnęłam.

Czy to koniec? Właśnie tak to będzie już teraz?

wtorek, 2 sierpnia 2011

Ciężka praca

Pola bardzo lubi malować. Bardzo, bardzo! Kredki, mazaki, farby, długopis, ołówek, tablica kredowa, tablica magnetyczna itp. cokolwiek, byleby dało się tym czymś rysować. W swoim dorobku artystycznym ma także dzieła na płaszczyznach pionowych, inspirowane freskami Michała Anioła. ;)

Siedzi przy swoim stoliczku i maluje. Obserwuję ją, siedząc obok w ciszy. Czekam aż skończy, to co rysuje aktualnie, żeby o tym porozmawiać lub zaproponować coś nowego. Nagle, nadal pochylając się w skupieniu nad obrazkiem, moje dziecko przemówiło:
- To jest ciężka praca, mamo...


:))))

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Na wesele!

Pola uwielbia skakać. O każdej porze, w każdych warunkach i po wszystkim. Oczywiście najlepiej po dużym materacu rodziców.
Z uwagi na malowanie, materac tymczasowo wylądował na podłodze w dużym pokoju, co Pola natychmiast wykorzystała :)
I byłoby fajnie, gdyby nie ograniczona przestrzeń wokół materaca. Ograniczona szafką RTV ze szklanymi półkami, które w moim umyśle przekształcjają się w mordercze sprzęty grożące śmiertelnymi obrażeniami, ilekroć Pola przechodzi obok nich.

Pola skacze i strasznie się przy tym cieszy.
Skik! Skik! Skik!
- Pola, przestań proszę skakać po materacu.
- (totalna ingnoracja, zero reakcji)
- Poluniu, proszę przestań skakać po materacu!
- (totalna ignoracja, zaczynam się zastanawiać, czy nie powinnam zrobić dziecku badania słuchu...)
- POLUNIU, PRO-SZĘ PRZES-TAŃ SKAKAĆ PO MATERACU.
- Pola musi!
- ???... Co musisz kochanie?
- Ćwiczyć muszę!
- ??? - A co ty ćwiczysz?
- Nooo, na wesele!


:)))

niedziela, 31 lipca 2011

W życiu nie dam rady!

Odpieluchowanie Poli poszło zdumiewająco szybko i łatwo. Od momentu, w którym pisałam o pierwszym dniu w majteczkach właściwie od razu Pola zaczęła korzystać z nocnika, a na początku czerwca sama zdecydowała, że "nocnik jest dla dzidziusiów" i sama wybrała korzystanie z toalety z nakładką.

I tak oto, moje dziecko woła w ciągu dnia "Mamo! Siusiu!" albo "Mamo! Kupę!". :)

I dzisiaj po alarmie "Mamo! Kupę!" poszłyśmy do toalety. Siedzi, siedzi... i nic. Schodzi. Wychodzimy.
Za kilkanaście minut: -"Mamo! Kupę!". Siedzi, siedzi, siedzi... i nic. Schodzi. Wychodzimy.
Za kilkanaście minut: -"Mamo! Kupę!".
Siedzi, siedzi, siedzi... i siedzi... i siedzi... i w pewnym momencie z żywą gestykulacją:
- "No w życiu nie zrobię tej kupy! Nie dam rady!"

Padłam :D

sobota, 30 lipca 2011

Co robią ludzie?

- Poluniu, usiądź teraz proszę spokojnie i zjedz.
- Nie! Ludzie teraz nie siedzą!
- Nie? Nie siedzą? A co robią?
- Bałagan!

:)))

czwartek, 28 lipca 2011

Pierwsza noc za nami

Nie było tragicznie, ale i nie było super. Jednak ograniczona powierzchnia spania przeszkadzała Poli w spokojnym śnie. Dotychczas mogła w nocy "wędrować" po dużym materacu, a teraz może jedynie przekręcić się na bok.
Tej nocy było kilka pobudek, a finał (około 3.30 w nocy): w łóżku u mamy.
Zobaczymy co będzie dalej.

środa, 27 lipca 2011

Pierwsza noc w nowym pokoju

Nie czuć już zapachu farby, od wczoraj mamy dywan, więc można zrobić próbę generalną :D
Szanowna Lokatorka z przemiany bardzo zadowolona, więc i moja radość tym większa. :D
Zobaczymy co będzie dalej ze spaniem. Dotychczas spałyśmy razem i szczerze mówiąc mam całą masę obaw, jak Ona przyzwyczai się do samodzielnego spania w swoim łóżeczku, znacznie, znacznie mniejszym od dotychczasowego (70 cm vs 160 cm) :/

niedziela, 24 lipca 2011

Pokój Poli in progress part 4

Dzis dokupiliśmy ostatni brakujący mebel do pokoju. Łóżko i materac.
Do wieczora skręcaliśmy nowe nabytki, oczywiście przy wytrwałej asyście Poleńki.
Udało się wszystko skończyć przed wieczorem i w ten oto sposób, Poli pokój jest prawie gotowy! :D

Jutro zamawiam dywan i układam rzeczy. :D

sobota, 23 lipca 2011

Pokój Poli in progress part 3

Nie wytrzymałam i jak pomyślałam, tak zrobiłam. Pomalowałam sama. I wreszcie jestem zadowolona :D
Zosia Samosia ;)

Wysłałam małżonka po wybrane meble do sklepu i biedny przytaszczył te kilogramy samodzielnie. :)
Ale fajnie! :D

Pokój Poli in progress part 2

Pan "złota rączka" pomalował ściany w pokoju Poli. Farba stoicko schnie, nie śpieszy się nigdzie, zaś bałagan wytworzony na skutek wymiany mebli u Poli radośnie sobie egzystuje i anektuje coraz to większe przestrzenie.

Nie jestem zbytnio zadowolona z efektów malowania, poprzedni kolor przebija w wielu miejscach spod aktualnej, białej farby. Szczególnie widoczne jest to dla mnie we wszystkich załamaniach przy suficie, ale nie tylko.
Poczekam jeszcze trochę i chyba sama złapię za wałek i domaluję to, czego Pan "nie widział" :)

Pokój Poli in progress part 1

Wreszcie, po blisko 3 latach, Poleńka będzie miała zrobiony swój pokój. Zrobiony tak, jak być powinien :) Czyli ładnie, już nie "dzidziusiowo", z regałem na jej własne książki i zabawki, z szafą i komoda ubraniową na wyłączność (!), własnym nowym łóżkiem i kącikiem do pisania, malowania i innych prac.

Dzisiaj część 1 metamorfozy - malowanie.
Pan "złota rączka" dzielnie maluje.

Strasznie się cieszę! :D

czwartek, 19 maja 2011

Pierwszy dzień w majtkach :)

Dzisiaj zebrałam się w sobie i pomyślałam, że skoro nigdzie nie wychodzę, jest ciepło, to podejmiemy (kolejną, lecz pierwszą w tym roku) próbę pożegnania z pieluchą.
Jak pomyślałam tak zrobiłam. Rano, po pierwszym siusiu na nocnik, już nie założyłam Poli pieluchy, tylko śliczne, kolorowe MAJTKI, kupowane od dłuższego czasu i czekające na taki dzień jak dziś.

- Ojej! - zawołała Pola, bacznie lustrując swoją nową bieliznę - Dla mnie?!
- Tak, dla Ciebie.
- OJEEEJ!

Wytłumaczyłam jej (a przynajmniej się starałam), że od teraz siusiu i kupka jest tylko do nocniczka.

I tym sposobem bilans dzisiejszego dnia prezentuje się następująco:
- 5 par majtek mokrych, w tym 1 z... ekhm... no "na grubszo",
- 2 * siku w nocnik,
- 1 * kupa w nocnik.

Jutro ciąg dalszy.

środa, 13 kwietnia 2011

No i po przedszkolu...

Pola chora. 39,5 stopni, gil do pasa.
Ech... :(
Moja bidulinka...

wtorek, 12 kwietnia 2011

Przedszkole dzień drugi

Dzisiaj drugi dzień w przedszkolu. Polunia bardzo chętnie została, niestety znów nie chciała jeść. Chyba z wrażenia :( Krążyła tylko po sali, przyglądała się jak dzieci jedzą, ale sama, namawiana przez "ciocie", niestety nic nie zjadła.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Przedszkolak

Dzisiaj Polunia po raz pierwszy poszła do przedszkola.
Zachowywała się bardzo dobrze - nie płakała za mną, obyło się bez histerii i rwania włosów. Wprawdzie ja przeżyłam to strasznie, ale Pola już od kilku dni wierciła mi dziurę w brzuchu, że chce iść do "kola" i poszła bardzo chętnie. Bez zawahania została w sali, zafascynowana dziećmi i ich zabawami.

Opowiadałam jej wcześniej, że w przedszkolu jest dużo dzieci (a ona uwielbia dzieciaki, szczególnie trochę starsze od siebie), że będzie mogła bawić się nowymi zabawkami itp. Najwyraźniej zadziałało.

Tylko jeść nie chciała :(