niedziela, 7 sierpnia 2011

Pierwszy sen... bez mamy

Dzisiaj Polunia pierwszy raz zasnęła bez mojej pomocy. Owszem, w mojej obecności, ale bez dotychczasowego usypiacza. :) Poszło bardzo szybko i nieoczekiwanie sprawnie. Bez płaczu, krzyku itp. atrakcji.
Pola przespała całkiem ładnie noc. Obudziła się tylko raz około 3.30 (stała pora pobudki) i przywędrowała do mnie, dosypiając do rana.

Sama nie wiem co dokładnie czuję w związku z tym, bo ogrom emocji nie pozwala mi na wyłuskanie i nazwanie pojedynczych uczuć i myśli. Wesoło-smutno generalnie. Mimo zmęczenia, z wrażenia nie mogłam zasnąć. Nie spałam do Jej pobudki. Dopiero kiedy zasnęła obok mnie, wrócił spokój wewnętrzny, zniknęło to dziwne rozedrganie emocjonalne i niepokój. Po chwili zasnęłam.

Czy to koniec? Właśnie tak to będzie już teraz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz