niedziela, 20 grudnia 2009

I Wojna Bananowa, czyli Pola je sama

Dzisiaj Pola uparła się, by samodzielnie zjeść banana. Ok - radośnie zgodziłam się z tym pomysłem - wszak nie będę rzucać kłód pod nogi Rozwoju Mojego Dziecka.
Pola dzielnie manewrowała swoim widelczykiem w miseczce z bananem. Mieszała, ubijała, nadziewała, pakowała do buzi. Bardzo dzielnie. Bardzo :)
Znacznie sprawniej szło jej wybieranie kawałków banana palcami, no ale skoro z widelcem jest ciekawiej to co się będzie nudzić przy zwykłym jedzeniu? I o, proszę jakie dziecko skoncentrowane. A jaka piękna koncentracja kawałków banana na buzi i odzieży! :)


Upaprana po przysłowiową kokardę, ale szczęśliwa Pola:



A ja...cóż... musiałam ratować mieszkanie przed inwazją banana na dywan, gdyż Pola po radosnej konsumpcji widelcem, po wyjęciu jej z krzesełka do jedzenia, przeszła do konsumpcji bananów - emigrantów dywanowych, sposobem - wskakuj_do_buzi_bo_jak_nie_to_cię_pacnę. Jak powszechnie wiadomo, banan to zwierzę oporne z natury i nie słucha poleceń werbalnych, więc Poli nie pozostawało nic innego jak przejść na komunikację niewerbalną, dotrzymać słowa i walić w banana z otwartej. Skutek - banan w wersji półpłynnej wbity w dywan :|

A pomijając wydarzenie z bananem, obserwuję nieprawdopodobny ciąg Małej na samodzielność. Sama chce jeść, sama chce się myć, no po prostu robi się z niej mała "Zosia-Samosia". Jeszcze nie wiem czy to fajnie, czy niefajnie. Ale skłaniam się ku opcji pierwszej, bo to zawsze krok do przodu, prawda? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz