Dzisiaj byłyśmy z Wizytą u Cioci Darii.
Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że było króciutko :( Bo samo wybranie się zajęło dużo czasu :) A spakowanie Polusiowego majdanka, szczególnie gdy chce się to zrobić szybko, nigdy tak nie wychodzi.
A przecież zabrać trzeba:
- pieluszki,
- podkład do przewijania,
- kremik do pupy,
- chusteczki nawilżane,
- ulubione zabawki,
- ciuch na zmianę (na wypadek gdyby odwiedziła Polę Kupa Wędrowniczka Pleckowa),
- obiadek,
- łyżeczkę,
- śliniaczek,
- duuuuży kawałek chusty do zabezpieczenia terenu karmienia,
- kocyk.
Do tego trzeba opakować i zapakować samą Polę ;) (uuugh) jej wóz (uuugh uuugh) no i mnie i mój majdanek oczywiście (uoaaaa uuugh uuugh) :)
Uffff no cała wyprawa... :)
Ale było fajowo. Ciocia Daria jest Kochaną Ciocią i z poświęceniem tańczyła z Polunią, pokazywała jej mieszkanko, rybki i żółwia i próbowała zaprzyjaźnić ze sobą Polę i Uśmiechającą się Mikunię :) Mika to piesek, którego pamiętam, gdy był jeszcze małą, kudłatą kulką. Kudłatość pozostała :) Kulkowatość już nie :) Daje to nadzieję, że i moja Kulka Polusiowa też kiedyś wyszczupleje ;)
Poszłyśmy na (niestety) krótki spacerek, bo Pola była już zmęczona i trzeba było się ewakuować do domu (na spacerach od pewnego czasu nie chce spać).
No i Ciocia, jak zwykle, nie byłaby sobą, gdyby czegoś Poli nie sprezentowała.
Tym razem dostałyśmy superaśną książkę (z dedykacją :) o masażu dzieci. O taką:
Dziękujemy Kochana Ciociu! :*
Muszę koniecznie szybko przeczytać i spróbować :) Na pewno Poli się spodoba :D
To był fajny dzień. :)
Tylko strasznie żałuję, że aparat mam popsuty i nie mogłam fotek porobić :(
A na zewnątrz wszystko kwitnie wiosennie i jest tak pięknie! Muszę szybko kupić nowy sprzęt...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz