czwartek, 28 sierpnia 2008

Łódzka masakra bezzębną paszczęką...

Łoooj... dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że pokonanie kryzysu dotyczącego karmienia, który pojawił się w 3, 4 i 5 dniu po porodzie to nie koniec trudności?

Mała zasysa z siłą dojarki przemysłowej, mam wrażenie, że lada moment wyssie mi węzły chłonne razem z płucami :| Mamy 3 tygodnie i 4 dni po narodzinach a ja przeżywam laktacyjne katusze i gdy zbliża się pora karmienia mam ochotę uciec z krzykiem przez ścianę zostawiając po sobie tylko dziurę w kształcie ludzika...

Ałaaaaaaaa!!!

Niech mnie ktoś przytuli...

2 komentarze:

  1. przytulam Cię wirtualnie:) jeszcze duuużo karmień przed Tobą- bądź silna ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja z innej beczki...
    W nawiązaniu do zapytania dotyczącego gresu 80x80 na ściany.
    Chciałbym zapytać jak to wygląda bo szczerze powiem że sam myśle nad takim rozwiązaniem...
    mógłbym prosić o fotki??
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń