sobota, 8 maja 2010

Sorter obcykany ;)

Dzisiaj Pola mnie niesamowicie zaskoczyła, pokazując swoim przykładem, że rozwój, mimo, że najczęściekj jest definiowany jako proces ciągły, to odbywa się także skokami. A jakże.

Nie dalej jak wczoraj, bawiłyśmy się sorterem i miałam wrażenie, że przed nami jeszcze daleka droga do rozpoznawania kształtów i robienia z tego użytku . Owszem, udawało się coś wcisnąć, ale odnosiłam wrazenie, że tylko przez przypadek, albo gdy pokazałam palcem gdzie włożyć, a w końcowej fazie zabawy musiałam wkładać klocek do połowy, by Dziecko w akcie łaski wepchnęło go do środka swym palcem :)
A dzisiaj...

Akcja:
Dziecko przynosi sorter i patrząc Matce wymownie w oczy kładzie go na matczynych kolanach (co w języku ludzi mówiących oznacza: "mamo, otwórz pudełko i wysyp mi klocki, gdyż bawić się będę").
Matka czyni, co Dziecko sugeruje. Otwiera pudełko i wysypuje klocki na kanapę.
Dziecko bierze do rączki jeden klocek i wrzuca w odpowiednią dziurkę.
Matka bije brawo.
Dziecko bierze do ręki drugi klocek. W polu widzenia nie ma pasującego otworka, więc obraca pudełkiem, aż znajduje właściwy otwór i wrzuca klocek.
Matka bije brawo i nie wierzy w to co widzi.
Cykl ulega powtórzeniu do wyczerpania wolnych klocków.
Matka zbiera szczękę z podłogi.

Z dnia na dzień! Niesamowite. Wczoraj nie umiała, a dzisiaj juz tak.
Zupełnie jakby w nocy ktoś przesunął w odpowiednią pozycję, mały przełącznik w mózgu z napisem "Sorter - ON/OFF".

:)

O taki sorter mamy (prezent na ubiegłą Gwiazdkę): Sorter Playskool "Kostka pełna kształtów"




Muszę jeszcze tylko dodać, że sorter "Ślimak Smakosz klocków" Fisher Price, Pola opanowała już dość dawno. Ale on ma zaledwie trzy kształty i nie jest zbytnio wymagający. :)



PS A gdyby ktoś wiedział, gdzie zaginął czarno-biały klocek ze ślimaka (jedyny taki), to byłabym wdzięczna za podzielenie się wiedzą :) Nagroda gwarantowana! ;)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz